może wyrzucę kapcie, ktoś się zainteresuje i spojrzy w górę, czeka, aż ktoś będzie przechodził, idzie, kapeć wiruje w powietrzu, gdy w końcu upada, człowiek już przeszedł, odwraca się i po chwili idzie dalej, krzyk znowu nie wydobywa się z jego ust, drugi kapeć zostawi sobie na czarną godzinę, znowu wali w ścianę, tam gdzie były drzwi, nasłuchuje, wydaje mu się, że słyszy jakieś szmery, przystawia ucho, gdyby tak mieć szklankę, wazonik też zniknął z regału, ale i tak słyszy jakieś głosy, przywiera do ściany, jest pewien, że słyszy głos matki, mamo - woła bezgłośnie, jest przerażony, uderza w ścianę - mamo! - z