automatu. Pociski, posłane trochę na wyczucie, przeczesały obrzeże wąwozu, zmuszając Kiernackiego do zwalenia się na brzuch.<br>Kosztowne przygotowanie ogniowe podarowało Klucznikowi rzecz bezcenną: pierwszeństwo następnego strzału. W praktyce był to nawet monopol, jako że Kiernacki, nie reagując na trzy pociski przemykające mu nad karkiem w dłuższych odstępach czasu, spasował bez walki i rakiem odpełzł ku najbliższym grubszym drzewom.<br>Cho-le-ra. Ależ to spieprzył. Gdyby nie biegł, trafiłby drania.<br>Dotarł do pnia, klęknął pod jego osłoną - i natychmiast padł, gdy automat rozszczekał się po raz kolejny. Dopiero leżąc, uświadomił sobie, że ani jeden pocisk nie przeleciał w pobliżu.<br>I jeszcze coś