miejsc pracy w kraju prawie 13-procentowego bezrobocia, zapowiadano także zapewnienie Italii należnego jej miejsca i prestiżu wśród wielkich państw. Retoryka Berlusconiego świetnie trafiała do szerokich rzesz wyborców schlebiając ich naturalnej tendencji do myślenia, że tak powiem, anarcholiberalnego: państwo jest darmozjadem, a my nie chcemy utrzymywać jego urzędników, którzy się wałkonią. A więc precz z podatkami, niech każdy dba tylko o siebie, a całość sama się złoży.<br><br>W kampanii wyborczej Berlusconi nie mógł nie przekonywać Włochów, których idolem od paru lat jest Antonio Di Pietro, inicjator operacji "czyste ręce", że gdy tylko dojdzie do władzy, rozprawi się z resztkami skorumpowanej I