żeby doktór przyszedł.<br>- Ano, trzeba. Musiałby ktoś to załatwić.<br>Do łóżka podeszli Zygmunt i Dziadzia, na pół ubrani i bladzi. Zygmunt zawołał:<br>- O, już nie śpisz. Nie chcieliśmy cię budzić. No, i jak się czujesz?<br>- Chyba mam gorączkę. Boli mnie lewa strona piersi i ciężko mi oddychać.<br>- Nie moglibyście to, wałkonie, skoczyć który po doktora? Jak miał krwotok, to teraz ma ranę w płucu. Jesteście koledzy, ale do wypitki! - wykrzyknęła Teodozja.<br>- Pójdę zaraz po doktora. Poszedłbym z samego rana, ale musiałem się jeszcze z tobą porozumieć, a nie chciałem cię budzić. To, że się źle czujesz, to nic dziwnego, wypiłeś wczoraj