ich cieniu, opierając się o chłodny pień.<br>Towarzysze Magwera rozdzielili się. Jeden usiadł obok chłopaka, drugi stanął przy straganach, trzeci ruszył ku studni. Tak, jak ustalili wcześniej.<br>- Połuuudnie!<br>- Połuuudnie!<br>Krzyk głosicieli wzbił się ponad gwar tłumu, równocześnie od strony Gorczem dał się słyszeć jednostajny, przeciągły jęk trombit. <orig>Ban</> zaczynał obchód wałów.<br>Ten dźwięk zaniepokoił psy, poderwały się gwałtownie, rozglądając i węsząc, któryś zaszczekał, jednak po chwili znów położyły się na gorącym piasku.<br>Tylko czarny kundel stał dalej, patrząc na Magwera.<br>Chłopak też patrzył na psa. Sięgnął ręką do przewieszonej przez ramię sakwy, wyjął mały, pomalowany na czarno kamyk. Włożył do ust