Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
ocknąłem się, dopadłem okna i zobaczyłem,
jak on wbiega na wał, a ty za nim. Ścigałeś go z taką
zawziętością... Z tobą też byłoby marnie,
gdyby nie twój sheri.

Przez niskie okno zajmujące całą ścianę roztaczał
się widok na zatokę z jej ujściem ku morzu i całą
długość otaczających ją wałów. Przed oknem,
na okrągłym słupie wyrastającym z podłogi, tkwiła
długa rura. Mężczyzna zbliżył się do niej
i przyłożył oko do jednego z wylotów. Odwrócił
się zaraz do Awaru z grymasem na twarzy.

- Popatrz ty - powiedział. - Boli mnie,
nic nie widzę - przyłożył dłoń do
czoła. - Popatrz, może już płyną.

Awaru pochylił
ocknąłem się, dopadłem okna i zobaczyłem, <br>jak on wbiega na wał, a ty za nim. Ścigałeś go z taką <br>zawziętością... Z tobą też byłoby marnie, <br>gdyby nie twój sheri.<br><br>Przez niskie okno zajmujące całą ścianę roztaczał <br>się widok na zatokę z jej ujściem ku morzu i całą <br>długość otaczających ją wałów. Przed oknem, <br>na okrągłym słupie wyrastającym z podłogi, tkwiła <br>długa rura. Mężczyzna zbliżył się do niej <br>i przyłożył oko do jednego z wylotów. Odwrócił <br>się zaraz do Awaru z grymasem na twarzy.<br><br>- Popatrz ty - powiedział. - Boli mnie, <br>nic nie widzę - przyłożył dłoń do <br>czoła. - Popatrz, może już płyną.<br><br>Awaru pochylił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego