w świniarni? <br>- A chodź pan! - zgodził się Kotarbiński. <br>Chorąży poprowadził nas skrótem przez las. Sierżant, który szedł za mną, cały czas głośno sapał. Widocznie nie był przyzwyczajony do marszu w takim tempie, gdyż zostawał w tyle i co chwilę do nas podbiegał. Idąc leśną ścieżką, minęliśmy wysokie, usypane z ziemi wały otaczające strzelnice, magazyn rakiet, który widziany z tyłu wyglądał jak wysoki nasyp, oraz zapomnianą, zarośniętą krzakami wiatę samochodową. Przeszliśmy przez dziurę w ogrodzeniu i pomaszerowaliśmy w kierunku prześwitującej między drzewami polanki. Świniarnia znajdowała się na polanie i była prymitywnym, przypominającym budowlany barak, budynkiem z szarych pustaków. Pokrywał ją dach ze