Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
w drzwiach.
Ludzie ruszyli w stronę grobu. Wiązanki kwiatów kładzione uroczyście, to znów prędko, jakby ze wstydem. Hans widzi swój wieniec. Jego kolej. Przystanął, skłonił głowę i poszedł za innymi.
Przy wyjściu z cmentarza pani Zofia liczyła swe "kobiety jerozolimskie". Ustawiała je w pary. Ukłonił się. "Pogratulować jej chóru".
- Es war sehr schön... und so traurig...
- Danke, Herr Professor...
Odwrócił się. Patrzył na wychodzących z cmentarza, na którym spoczęli jego ojciec i ksiądz Joachim.
Tuż przy bramie, od strony rzeki, stali... "Tak, to oni. Chłopcy z Fruhlingserwachen".
Zbici w gromadę, plecami do wychodzących, w jednej ręce czapka, w drugiej papieros. "Jakby
w drzwiach. <br>Ludzie ruszyli w stronę grobu. Wiązanki kwiatów kładzione uroczyście, to znów prędko, jakby ze wstydem. Hans widzi swój wieniec. Jego kolej. Przystanął, skłonił głowę i poszedł za innymi. <br>Przy wyjściu z cmentarza pani Zofia liczyła swe "kobiety jerozolimskie". Ustawiała je w pary. Ukłonił się. "Pogratulować jej chóru". <br>- Es war sehr schön... und so traurig... <br>- Danke, Herr Professor... <br>Odwrócił się. Patrzył na wychodzących z cmentarza, na którym spoczęli jego ojciec i ksiądz Joachim. <br>Tuż przy bramie, od strony rzeki, stali... "Tak, to oni. Chłopcy z Fruhlingserwachen". <br>Zbici w gromadę, plecami do wychodzących, w jednej ręce czapka, w drugiej papieros. "Jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego