bakalarstwo wraże". Odrzuć to wszystko, jesteśmy przed, a nie za. Sądzę, że ze zdrowiem twoim jest dobrze.<br>- Tak sobie, nie bardzo. Może wyjdziemy razem, przekąsić coś, mam parę złotych. Dobrze? Dziadzia, zostajesz?<br>- Co, idziesz do domu? Ja posiedzę jeszcze trochę, siedź.<br>Ale Lucjan pożegnał się. Wyszedł razem z Wermelem. Wysoko warczał motor samolotu i widać było czerwone światełko na niebie. Ciszę wieczoru zakłócało radio na ulicy. Na Nowym Świecie wstąpili do baru. Wermel, jedząc bigos, ciągle mówił coś do zadumanego nad talerzem Lucjana. <page nr=143> <br>- Ten stroiciel fortepianów, u którego mieszkam, to jest stryjeczny brat mojego ojca, stary kawaler. Mieszkamy w takiej pracowni