rękawem.<br><br>Pociąg ruszył.<br><br>Żegnajcie, Wielkie Łuki i ty, Łowati, mętna rzeko!<br><br><tit> 35. W LUBLINIE</><br><br>Matka wraz z Krysią zamieszkały u ciotki Marii w Warszawie a ja, już po dwóch dniach, wyjechałem z ojcem do Lublina.<br><br>W odrapanej kamienicy na ulicy Kościelnej, w podwórzu, wśród sędziwych szop i wozowni mieścił się warsztat ślusarslki, gdzie naprawiano, odnawiano i ostrzono stare noże do cięcia buraków.<br><br>Trudno dzisiaj ustalić, dlaczego wuj Benedykt założył ten warsztat właśnie w Lublinie, ale musiało to być jedno z owych posunięć handlowych, którym zawdzięczał wzrastający stale dobrobyt.<br><br>Na podwórzu zawalonym wszelkiego rodzaju żelastwem i starzyzną panował metaliczny jazgot. Z otwartych