jego serce krwawi, bo nie kryje, że chciałby Widzewowi pomóc. Ale chcieć muszą wszyscy, nie tylko on. Tymczasem miasto i sponsorzy się odwrócili, a media niszczą klub i jego osobiście.<br><br><tit>Miłość po grób</><br><br>Dopóki Widzew odnosił sukcesy (dwa mistrzostwa Polski, start w Lidze Mistrzów w 1997 r.), serial toczył się wartko: sponsorzy dawali pieniądze, piłkarze grali. Gdy sukcesy się skończyły, okazało się, że spółka to kolos na glinianych nóżkach: od dawna nie płaci zobowiązań, a pieniądze od sponsorów i za start w Lidze Mistrzów gdzieś się rozpłynęły. Człowiekiem, który w tym czasie mógł uratować Widzew, był piłkarz Marek Citko, za którego