nagle gorąco, choć dzień był bardzo chłodny. Była to jej własna dereszka, wciąż nosząca jej własny rząd i siodło. I naczółek, podarunek od Mistle. Konni należeli do tych, którzy zabili Hotsporna. <br>Zatrzymali się przed oberżą. Jeden, zapewne przywódca, podjechał bliżej, skłonił się Bonhartowi kunim kołpakiem. Był smagły i nosił czarny wąsik, wyglądający jak nakreślona węglem kreska nad górną wargą. Górna warga, zauważyła Ciri, kurczyła mu się co jakiś czas - tik powodował, że typ stale wyglądał na rozwścieczonego. A może i był wściekły? <br>- Czołem, panie Bonhart! <br>- Czołem, panie Imbra. Czołem waćpanom - Bonhart, nie spiesząc się, zaczepił łańcuch Ciri o hak na słupie