Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
się z trudem poprzez mgłę, rzucił
blask na kolumny. Okna odcinały się na ścianie czernią. Arie z zadowoleniem
strzelił palcami. Mógł tędy wejść do środka, choćby dziś. Ale powstrzymał się.
Najprzód należało skończyć z Pawłem...
Wolno przewędrował przez całe miasto i dotarł na Awentyn. Dwa rzędy wysokich
domów stanowiły ścianę wąskich, krętych uliczek. Budynki liczyły przeważnie
po pięć, sześć pięter. Drewniane schody kryte daszkami biegły stromo wzdłuż
ścian. W małych okienkach tu i tam połyskiwało światło. Arie przeszedł ciemną
sień. Nie zatrzymał się w ogródku pełnym woni kwitnących róż i heliotropów.
Wszedł po schodach. Cicho otworzył drzwi do mieszkania. Było późno
się z trudem poprzez mgłę, rzucił <br>blask na kolumny. Okna odcinały się na ścianie czernią. Arie z zadowoleniem <br>strzelił palcami. Mógł tędy wejść do środka, choćby dziś. Ale powstrzymał się. <br>Najprzód należało skończyć z Pawłem...<br> Wolno przewędrował przez całe miasto i dotarł na Awentyn. Dwa rzędy wysokich <br>domów stanowiły ścianę wąskich, krętych uliczek. Budynki liczyły przeważnie <br>po pięć, sześć pięter. Drewniane schody kryte daszkami biegły stromo wzdłuż <br>ścian. W małych okienkach tu i tam połyskiwało światło. Arie przeszedł ciemną <br>sień. Nie zatrzymał się w ogródku pełnym woni kwitnących róż i heliotropów. <br>Wszedł po schodach. Cicho otworzył drzwi do mieszkania. Było późno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego