za nim szli, także przystanęli.<br>- Głowa do góry, towarzyszu Podgórski. Robić swoje, dopóki człowiek żyje, to jest ważne!<br>Podszedł do nich jeden z robotników, niski i drobny, o szarej twarzy poznaczonej śladami ospy.<br>- Przepraszam, towarzyszu... Szczuka obrócił się do niego.<br>- Wy się wyznajecie w tym wszystkim. Siedzicie w polityce, to wasza sprawa na tym się znać... Chciałem was spytać... zresztą my wszyscy - wskazał ręką na swoich towarzyszy, którzy podeszli bliżej i stanęli ciasnym półkolem - chcieliśmy, żebyście nam powiedzieli, jak to długo będzie trwać?<br>Szczuka podniósł zmęczone powieki i przekrwionymi oczami rozejrzał się po otaczających go ludziach. Spojrzenia wszystkich, wyczekujące i skupione