premiera.<br><br>Mimo anielskiej dobroci<br>Nieraz świerzbiły mnie kości,<br>Bo aureola się złoci -<br>Każdy zazdrości.<br><br>A zresztą ludzie dokoła<br>Okropnie są podejrzliwi,<br>Gdy który spotka anioła,<br>Tylko się dziwi.<br><br>Koledzy śmiali się ze mnie,<br>Że skrzydła sobie przypiąłem;<br>Nikt nie wie, jak nieprzyjemnie<br>Być dziś aniołem.<br><br>Aż wreszcie pewnej jesieni<br>Duch wątłe opuścił ciało.<br>Lekarze byli zdziwieni<br>Tym, co się stało.<br><br>A ja? Znalazłem się w ziemi,<br>By się przekwalifikować.<br>"Nie będzie - myślałem - źle mi,<br>Losie mój, prowadź!"<br><br>Drogą przenikań i osmoz,<br>Nie znanych dotąd nauce,<br>Dostałem się w antykosmos<br>I już nie wrócę.<br><br>Tu wreszcie znajdę odmianę,<br>Tu będę duchem-golasem