idę!<br>I powiedziawszy to, podbiegł do furty zamczystej, szarpnął ją, otworzył - i nagle, jak piorunem rażony, runął na ziemię jak długi.<br>Co się stało?<br>Z otwartej czeluści drugiej piwnicy buchnęło zgnilizną i w zielonawym świetle, przypominającym blask świętojańskich robaczków, Maciek i Halszka ujrzeli okropnego potworka. Był to niby kogut, niby wąż. Głowę miał kogucią i z ogromnym purpurowym grzebieniem w kształcie korony, szyję długą i cienką, wężową, kadłub pękaty, nastroszonymi czarnymi <orig>pióry</> pokryty, i nogi kosmate, wysokie, zakończone łapami o ostrych olbrzymich pazurach.<br>Ale najstraszniejsze były oczy potwora: wyłupiaste, okrągłe, do sowich ślepiów podobne, jarzące się to czerwono, to żółto; oczy