Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
trzydziestu trzech chłopaków... Tak bym to zaczął. Jadą wozy trupem zawalone po brzegi. Kierunek? Krematorium. W tej samej chwili, w Krankenbau, czyli w szpitalu... dwaj prominenci wychodzą spod prysznicu. Prychają wesoło. Wycierają się ręcznikiem... po Żydach holenderskich, pachną mydełkiem... po Żydach francuskich. Teraz palec jednego z nich w pudełeczku z wazeliną. "Weź więcej, taaak, łatwiej ci wlezie. Taaak". I tak dalej, i tak dalej... To będzie taki dyptyk, panie docencie. Takie nawiązanie do Goi... Chyba nie przesadzam? Motto znajdę u Platona... ale po kolorki przyrody sięgnę do naszej polskiej jesieni!
- Pomorskiej.
Umilkł Tuszy, ubawiony, ale i zaskoczony uściśleniem.

- Zgoda... "pomorskiej".
Milczeli
trzydziestu trzech chłopaków... Tak bym to zaczął. Jadą wozy trupem zawalone po brzegi. Kierunek? Krematorium. W tej samej chwili, w Krankenbau, czyli w szpitalu... dwaj prominenci wychodzą spod prysznicu. Prychają wesoło. Wycierają się ręcznikiem... po Żydach holenderskich, pachną mydełkiem... po Żydach francuskich. Teraz palec jednego z nich w pudełeczku z wazeliną. "Weź więcej, taaak, łatwiej ci wlezie. Taaak". I tak dalej, i tak dalej... To będzie taki dyptyk, panie docencie. Takie nawiązanie do Goi... Chyba nie przesadzam? Motto znajdę u Platona... ale po kolorki przyrody sięgnę do naszej polskiej jesieni! <br>- Pomorskiej. <br>Umilkł Tuszy, ubawiony, ale i zaskoczony uściśleniem. <br><br>- Zgoda... "pomorskiej". <br>Milczeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego