najczęściej zupełnie tego nie dostrzegamy.<br> Właśnie to jest dobre dla nas jako narodu, ale czy nie jest to coś, co słusznie staje się przedmiotem krytyki ze strony tych, którzy mają inne doświadczenia, inne biografie, którzy mówią, że Papież jest przez tę swoją polskość jakoś ograniczony? <br> Myślę, że jest to też ważka lekcja, której Papież udziela światu. Że podkreśla w ten sposób naszej bardzo zekonomizowanej i spolitycyzowanej współczesności, jak bardzo istotna w życiu ludzi i narodów jest kultura. Jeśli minimalizuje się znaczenie kultury, która przecież zawsze jest jakoś kulturą partykularną, to lądujemy na poziomie technopolis, standaryzacji, Internetu, coca-coli i Michaela Jacksona