potwierdził kapitan - a ty mi pomieszałeś szyki. Chciałem przerzucić pokój profesora, a ty tymczasem...<br> - Przepraszam, ale ja naprawdę nie wiedziałem, kim pan kapitan jest - tłumaczył się Mandżaro.<br> - I w ogóle - wtrącił Paragon - myśmy myśleli, że pan kapitan to największy przestępca.<br> - I proszę mi wytłumaczyć, jak pan to zrobił, że gdy wbiegłem na górę, rozpłynął się pan w powietrzu? - zapytał Mandżaro. Kapitan roześmiał się.<br> -Mój drogi, cudów nie ma. Kiedy ty wbiegłeś na górę, mnie już nie było w pokoju. Stałem w korytarzu za otwartymi drzwiami. Byłeś tak okropnie przejęty, że mnie nie zauważyłeś. Ale to nieważne. Tak jak wy, posądziłem niewinnego