tłucze pięścią w nie istniejące mury, jak krzyczy nietaktowne słowa. Usiłował zdusić zmory mitologiczne, przywołać jedyny obraz, jaki wydawał mu się obrazem śmierci szczęśliwej: ciało, roztopione w ziemi. Nie mógł! Nie mógł dla Róży znaleźć miejsca w ziemi. Pamiętał, co wołała w Ostii: "Jakżeż będę umierać, kiedy nie żyłam ja wcale?! - i nie wierzył, żeby ziemia zechciała przyjąć ciało, które nie poznało życia. <br>Blady, dygocący ze zgrozy, rzucił się do Adama: <br>- Ojcze, mów prawdę! Co matce jest? Ją trzeba ratować! Czy ona bardzo chora? <br>Adam rozłożył ręce. <br>- Ja nie wiem... Matka zirytowała się. Na mnie, jak zwykle. O <orig>gamasz</>, że ja