Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
No nic. Chodzi do szkoły. Była wczoraj na czerwcowym nabożeństwie.
- A o mnie nie pytała?
- O ciebie? No, pytała. Wszyscy pytali.
- No i co? - Polek leżał wyprostowany, nieruchomy.
- Mówiłem, że masz zapalenie płuc. Wiesz, wczoraj Żmogus puszczał "kaczki" na stawie. Zgadnij, ile mu wyszło. No, nie zgadniesz? Dwanaście. I to wcale nie płaskunem, ale takim zwykłym kamieniem, prawie okrągłym... Umilkł na chwilę, spojrzał czujnie na przyjaciela.
- Ty śpisz?
- Nie, oczy mnie bolą.
- A Salisz to złapał miętusa. Gospodarz chciał mu odebrać, ale on nie dał. Wieczorem zaniósł matce. Mamy już sztandar, zupełnie prawdziwy. Łapa mówi, że możemy sobie pagony wyhaftować, jedry
No nic. Chodzi do szkoły. Była wczoraj na czerwcowym nabożeństwie.<br>- A o mnie nie pytała?<br>- O ciebie? No, pytała. Wszyscy pytali.<br>- No i co? - Polek leżał wyprostowany, nieruchomy.<br>- Mówiłem, że masz zapalenie płuc. Wiesz, wczoraj Żmogus puszczał "kaczki" na stawie. Zgadnij, ile mu wyszło. No, nie zgadniesz? Dwanaście. I to wcale nie płaskunem, ale takim zwykłym kamieniem, prawie okrągłym... Umilkł na chwilę, spojrzał czujnie na przyjaciela.<br>- Ty śpisz?<br>- Nie, oczy mnie bolą.<br>- A Salisz to złapał miętusa. Gospodarz chciał mu odebrać, ale on nie dał. Wieczorem zaniósł matce. Mamy już sztandar, zupełnie prawdziwy. Łapa mówi, że możemy sobie pagony wyhaftować, jedry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego