Już nie trzeba będzie prosić o pozwolenie, by wyjść do kantyny, napić się kawy, czy położyć na wozie. No i nikt nie będzie nas już dygał i wyzywał od "kotów zajebanych". <br>Z każdym tygodniem coraz niecierpliwiej czekaliśmy na sygnał Miśka do rozpoczęcia Obcinki. Mijał dzień za dniem, a nasz dziad wciąż mówił, że jeszcze nie wie, kiedy ją urządzi. Wyczuwaliśmy, że gra na zwłokę. Zresztą nic dziwnego - obcięcie młodych wcale nie było mu na rękę. Do tej pory odwalali za niego kawał roboty: słali wóz rano i wieczorem, sprzątali rejony, robili kawę, herbatę, wchodzili za niego na służby i w ogóle