Nie spędzę też całego tu pobytu zupełnie sama. Wystarczy zrobić tylko pierwszy krok. Trochę podobnie jak na jakimś wyjeździe czy wczasach. Początkowo sztywna kurtuazja i dystans, potem rąsia-rąsia, pierwsze pogaduszki, małe wspólne picie. Lody zostają przełamane, a później to już długie spacery, wesołe plażowanie, przegadane zwierzeniami noce i wielka wczasowa przyjaźń gotowa. <br>Podchodzę, zbliżam się do dyskutującego grona. Staję jednak troszkę na uboczu, żeby się tak od razu nie narzucać, nie wpychać. <br>I jest grupka ludzi. Stoją skupieni przy wysokiej, wielce dekoracyjnej palmie. Do mych uszu dochodzą pojedyncze, głośno wypowiadane przez nich słowa. Cała scenka jest też bardzo animowana. Dyskutanci