Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
pałowanie, za przeproszeniem, zaliczyli. Kupa ludzi się zebrała, ja patrzę, a trzy piętra nad nimi jakiś facet stoi na dachu, na budynku obok. No i to był pan. To poczekałem na dole przy wejściu i odtąd już się nie rozstawaliśmy aż do tej chwili.
- A co potem?
- Widzę, że nieźle wczoraj było, a może ci z balkonu to jednak koledzy? Bo też wyglądali na wczorajszych, co?
- Nie, nie koledzy.
- No, potem pojechał pan na dworzec.
Zgadza się. Nad ranem śmieci z całego miasta spływają na dworzec. Można w nich brodzić po kolana, zapadać się jak w stertach liści jesienią, po szyję
pałowanie, za przeproszeniem, zaliczyli. Kupa ludzi się zebrała, ja patrzę, a trzy piętra nad nimi jakiś facet stoi na dachu, na budynku obok. No i to był pan. To poczekałem na dole przy wejściu i odtąd już się nie rozstawaliśmy aż do tej chwili.<br>- A co potem?<br>- Widzę, że nieźle wczoraj było, a może ci z balkonu to jednak koledzy? Bo też wyglądali na wczorajszych, co?<br>- Nie, nie koledzy.<br>- No, potem pojechał pan na dworzec.<br>Zgadza się. Nad ranem śmieci z całego miasta spływają na dworzec. Można w nich brodzić po kolana, zapadać się jak w stertach liści jesienią, po szyję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego