pałowanie, za przeproszeniem, zaliczyli. Kupa ludzi się zebrała, ja patrzę, a trzy piętra nad nimi jakiś facet stoi na dachu, na budynku obok. No i to był pan. To poczekałem na dole przy wejściu i odtąd już się nie rozstawaliśmy aż do tej chwili.<br>- A co potem?<br>- Widzę, że nieźle wczoraj było, a może ci z balkonu to jednak koledzy? Bo też wyglądali na wczorajszych, co?<br>- Nie, nie koledzy.<br>- No, potem pojechał pan na dworzec.<br>Zgadza się. Nad ranem śmieci z całego miasta spływają na dworzec. Można w nich brodzić po kolana, zapadać się jak w stertach liści jesienią, po szyję