Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
w chwili podpalania stodoły Stanisława Sz. nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi. Zalecenie lekarskie było takie, że pacjent powinien pozostać w zakładzie do momentu całkowitego wyleczenia. Ale kiedy to wyleczenie nastąpi - tego żaden lekarz nie umiał określić. To mogą być miesiące, ale i długie lata.
Tylko jedna rodzina we wsi nie wierzyła w chorobę Antoniego W. To byli państwo Sz., którzy byli przekonani, że ich sąsiad symuluje. Symuluje tylko po to, aby ich bezkarnie zniszczyć. Ale nikt nie chciał w to uwierzyć: ani prokurator, ani milicja. Toteż po siedmiu miesiącach Antoni W. wrócił do N. z zaświadczeniem, że został skutecznie
w chwili podpalania stodoły Stanisława Sz. nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi. Zalecenie lekarskie było takie, że pacjent powinien pozostać w zakładzie do momentu całkowitego wyleczenia. Ale kiedy to wyleczenie nastąpi - tego żaden lekarz nie umiał określić. To mogą być miesiące, ale i długie lata.<br>Tylko jedna rodzina we wsi nie wierzyła w chorobę Antoniego W. To byli państwo Sz., którzy byli przekonani, że ich sąsiad symuluje. Symuluje tylko po to, aby ich bezkarnie zniszczyć. Ale nikt nie chciał w to uwierzyć: ani prokurator, ani milicja. Toteż po siedmiu miesiącach Antoni W. wrócił do N. z zaświadczeniem, że został skutecznie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego