Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
i nie zastanawiając się długo, podszedłem do niej i usiadłem, oparłszy się o drzewo,
pod zamkniętymi powiekami pulsowało jeszcze światło, ale z wolna budził się cień, w którym nagle zjawiło się to zwierzę, srebrne jak stepowe osiołki, z wyrastającym na czole długim prostym rogiem, i prowadzone przez kobietę o przesłoniętej welonem twarzy,
"Skąd ja znam tę dziewczynę?" - zdążyłem pomyśleć, nim to zwierzę dotknęło mnie wilgotnymi nozdrzami, dziwnie chłodnymi w tej spiekocie, i zmarszczyło wargi, jakby zgarniało mi z dłoni kostkę cukru,
a ja śmiało wyciągnąłem rękę, aby potrzeć jego róg, i wiedziałem na pewno, że spotka mnie szczęście, jakie dane jest
i nie zastanawiając się długo, podszedłem do niej i usiadłem, oparłszy się o drzewo,<br>pod zamkniętymi powiekami pulsowało jeszcze światło, ale z wolna budził się cień, w którym nagle zjawiło się to zwierzę, srebrne jak stepowe osiołki, z wyrastającym na czole długim prostym rogiem, i prowadzone przez kobietę o przesłoniętej welonem twarzy,<br>"Skąd ja znam tę dziewczynę?" - zdążyłem pomyśleć, nim to zwierzę dotknęło mnie wilgotnymi nozdrzami, dziwnie chłodnymi w tej spiekocie, i zmarszczyło wargi, jakby zgarniało mi z dłoni kostkę cukru,<br>a ja śmiało wyciągnąłem rękę, aby potrzeć jego róg, i wiedziałem na pewno, że spotka mnie szczęście, jakie dane jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego