dobro natomiast żąda bardzo dużo. Litością, gniewem, nienawiścią, cierpieniem ostatecznie, możemy tak czy inaczej odpowiedzieć złu. Lecz te uczucia nie muszą nas przekształcać i nie domagają się zbyt natarczywie wysiłku z naszej strony. Po prostu są one w człowieku, albo ich nie ma. I jeden widząc zbrodniarza - zapłacze, drugi rzuci weń kamieniem. Całkiem za to inaczej rzecz się z nami ma, gdy dochodzi nas pogłos "trąb bojowych" dobra, cichszy czy głośniejszy, to naprawdę, mój drogi, nie ma takiego znaczenia. Sam piszesz o instancji "sensu etycznego", którą odnajdujesz w starej kobiecie litującej się na ulicy nad dzieckiem żydowskim. Przyznasz, że to głos