choć nikt go nie pytał o zdanie.<br>- Ach, Boże, czy on przeżyje, biedny? Taki teraz dreny, taki dreny.<br>- Przeżyje, pani Linsrumowa, przeżyje - rzekł znowu nie proszony pan Staś. - Od naszego życia się nie wykręci. Drobna kropla deszczowej wody stoczyła się po czole Krywki. Kiedy spadła na powiekę, Polek skrzywił się, westchnął i otworzył oczy. Uważnie, w milczeniu patrzył na pana Pluskę trzymającego lejce w mokrych dłoniach, na Dziadzię pochylonego, na Babkę płaczącą, na stropionego policjanta, na Rymszę i na chłopców znieruchomiałych. Deszcz szeptał monotonnie w krzakach bzów przekwitłych. Poczynało ciemnieć.<br>- No co, Krywko, znalazłeś? - spytał Rymsza. Polek milczał.<br>- Widzisz teraz, jak