Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
kawę.
- O nie, kawy nigdy nie pijam. Chciałem zapłacić i... - tu zniżył głos nadając mu ciepłe, poufne brzmienie - słuchaj, Romciu, tu mam jeszcze wodę, przyniesiesz mi ją do pokoju, co?
- Proszę bardzo, a który numer?
- Trzydziesty ósmy. I nie pukaj, bo drzwi będą otwarte, dobrze, Romciu?
Wyjął pięciozłotówkę, powolnym ruchem wetknął ją w dłoń pikola, po czym objął jego palce ściskając je mocno i długo. Romek zmieszany kłaniał się, dziękował i cofał krok za krokiem, wreszcie odwrócił się i pobiegł szukać Synaja. Znalazł go na korytarzu .
- Panie Synaj, baron płacić.
- Dobrze, weź ze mną te sosy i jarzyny. Coś tam podawał
kawę.<br>- O nie, kawy nigdy nie pijam. Chciałem zapłacić i... - tu zniżył głos nadając mu ciepłe, poufne brzmienie - słuchaj, Romciu, tu mam jeszcze wodę, przyniesiesz mi ją do pokoju, co?<br>- Proszę bardzo, a który numer?<br>- Trzydziesty ósmy. I nie pukaj, bo drzwi będą otwarte, dobrze, Romciu?<br>Wyjął pięciozłotówkę, powolnym ruchem wetknął ją w dłoń pikola, po czym objął jego palce ściskając je mocno i długo. Romek zmieszany kłaniał się, dziękował i cofał krok za krokiem, wreszcie odwrócił się i pobiegł szukać Synaja. Znalazł go na korytarzu &lt;page nr=156&gt;.<br>- Panie Synaj, baron płacić.<br>- Dobrze, weź ze mną te sosy i jarzyny. Coś tam podawał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego