Chętnie bym się upiła, ale to nie Londyn, nie wypada.<br>Ruda dziewczyna, która stała przy nich, trochę osłaniając przed ciekawymi spojrzeniami, odwróciła głowę, pojmując, że dzieje się między tym dwojgiem coś szczególnego; spokojnym ruchem odebrała puste szklanki, uznając jak gdyby swoją służebną rolę.<br>Tereyowi zrobiło się przykro.<br>- Przepraszam, bezmyślnie wypiłem whisky, pani na pewno niosła dla siebie...<br>- Drobiazg, Grace to despotka, dobrze, że pan i ja jesteśmy gośćmi. Nam się udało, biedny radża.<br>- No, tego jednego o nim nie można powiedzieć, nie pozwolę drwić z mojego prawie męża. Mówicie ze sobą tak, jakbyście byli starymi znajomymi; radca Terey, Węgier, bądź ostrożna