Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
uwagę na pokrowiec, jaki, cholera, mięciutki, istny puszek, cudo, nie chcesz dla siebie, bierz dla Róży, traktuj jako prezent.
- Zabiorę, jak będę wracał, wstąpię do was, mam słówko do Stefy - wymówił się.

Piękny dzień, wyciszony. W słońcu ciepło, bezwietrznie, trzymał mróz, ale tak jakby go nie było. Czyste powietrze, ostatnio wiało z południowego wschodu, spod Łysicy, z wyższych gór, rześkie, szło do głowy. Na płaskich daszkach szopek i ganków śnieg równo uładzony, ani jednej fałdy, ani śladu bruzdy, jak szklany blat stołu. I wszechobecne wyczekiwanie wśród ludzi, co przyniesie jutro. Stał posterunek, z pepeszami, w wojłokowych butach. Młodzi chłopcy. Zbierano się
uwagę na pokrowiec, jaki, cholera, mięciutki, istny puszek, cudo, nie chcesz dla siebie, bierz dla Róży, traktuj jako prezent.<br>- Zabiorę, jak będę wracał, wstąpię do was, mam słówko do Stefy - wymówił się.<br><br>Piękny dzień, wyciszony. W słońcu ciepło, bezwietrznie, trzymał mróz, ale tak jakby go nie było. Czyste powietrze, ostatnio wiało z południowego wschodu, spod Łysicy, z wyższych gór, rześkie, szło do głowy. Na płaskich daszkach szopek i ganków śnieg równo uładzony, ani jednej fałdy, ani śladu bruzdy, jak szklany blat stołu. I wszechobecne wyczekiwanie wśród ludzi, co przyniesie jutro. Stał posterunek, z pepeszami, w wojłokowych butach. Młodzi chłopcy. Zbierano się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego