niepowołane, czyli Jezusa Chrystusa, kronikarz inflanckiej misji nie wyczytał przecież w księgach. Usłyszał o tym od samego Teodoryka. Trudno się dziwić, że cysters-misjonarz zapamiętał na zawsze słowa pogańskiego kapłana, które przekreśliły jego dokonane już ocalenie i ponownie uzależniły jego życie lub śmierć od stąpnięcia końskiego kopyta. Trudno o bardziej wiarygodne świadectwo. W rozumieniu kapłana z Torejdy i jego współplemieńców, bóg chrześcijan, dosiadając wyrocznego konia, uzurpował sobie miejsce należne pogańskiemu bogu Liwów. To nie koń wskazywał kopytem przyszłość, lecz niewidzialny boski jeździec, który kierował krokami swojego konia: Świętowit w Arkonie, Trzygław w Szczecinie, Swarożyc w Radogoszczy.<br>Możemy teraz wrócić do Thietmara