Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: W kraju niewiernych
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2000
jest banicja, Nazgul.
- Jeśli tak to odbierasz.
- A jak mam odbierać? No, wstawaj - Santana kopnął mnie w bok. - Nie udawaj, Adrian.
- Mówiłeś, że nie ma imienia.
- Mówiłem, że nie pamięta imienia. Adriana sam sobie nadał. Llameth, poderwij go.
I poderwał mnie, aż coś mi trzasnęło w barku. Niewiele widziałem; czerwone widma tańczyły mi pod powiekami. W zwykłej grawitacji pewnie bym nie ustał.
- Może wy myślicie... - zacząłem charkotliwie.
- Zamknij się - mruknął Santana.
Otworzyłem szerzej oczy; twarz pokrywała mi nie do końca jeszcze zeschnięta skorupa krwi, rozłamywałem ją każdym ruchem ust, drgnięciem powiek.
Santana obrócił się do Nazgula.
- Dwa błędy jednego dnia...
- Nie
jest banicja, Nazgul.<br>- Jeśli tak to odbierasz.<br>- A jak mam odbierać? No, wstawaj - Santana kopnął mnie w bok. - Nie udawaj, Adrian.<br>- Mówiłeś, że nie ma imienia.<br>- Mówiłem, że nie pamięta imienia. Adriana sam sobie nadał. Llameth, poderwij go.<br>I poderwał mnie, aż coś mi trzasnęło w barku. Niewiele widziałem; czerwone widma tańczyły mi pod powiekami. W zwykłej grawitacji pewnie bym nie ustał.<br>- Może wy myślicie... - zacząłem charkotliwie.<br>- Zamknij się - mruknął Santana.<br>Otworzyłem szerzej oczy; twarz pokrywała mi nie do końca jeszcze zeschnięta skorupa krwi, rozłamywałem ją każdym ruchem ust, drgnięciem powiek.<br>Santana obrócił się do Nazgula.<br>- Dwa błędy jednego dnia...<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego