modliła sie na głos przy ich wtórze owego decydującego sierpniowego dnia roku 1920 - a oni wciąż jeszcze umierali, choć już nie na polu bitwy, na szpitalnych łóżkach. Umierali za Polskę, Europę, za nas, za moje szczęśliwe dzieciństwo. Z tego wszystkiego, czteroletni skrzat, nie zdawałem sobie oczywiście sprawy, pasjonowała mnie jedynie widowiskowa strona ostatniej drogi bohaterów, którzy sunęli w swoich skromnych trumnach w stronę placu Trzech Krzyży ulicą Wiejską, na którą wychodziły okna i balkony salonu, sypialni rodziców i pokoju siostry. Część pokoi usytuowana była od podwórza, podobnie jak pokoik służbowy i kuchnia, do której prowadziły z podwórka drewniane schody dla służby