przestrzenie, ale niczym ich nie wypełnia.<br> Powiada się, że demokracja w sztuce nie istnieje, kultura wina, nawet jeśli otworzyła się demokratycznie, reguł tego systemu nie znosi. W kuchni, dokąd trafiliśmy jak do "nowej granicy", rządzą kucharze, więc nasze obserwacje mogłyby nic nie znaczyć, gdyby obowiązywały tam jakieś proste zasady, niż widzimisię szefa kuchni. To są paniska przecież, nie tylko przy garnkach, ale i w jadalni, na sali, każdy wie lepiej, każdy ma swoją oczywistość, z której nie ustąpi. W Lombardii kłócą się od lat między sobą, czy risotto po mediolańsku jest lepsze z winem czy bez. Może i głupia byłaby ta