mnie myśli? Właściwie to obojętne. - I nagle litując się nad samym sobą, nad własną udręką, uwierzył, że kiedy znajomi, dowiedziawszy się o ucieczce, zaczną potępiać i piętnować zdradę, Ilona będzie go broniła. Już słyszał jej spokojny głos: może tak jest dla niego lepiej, może uwierzył, że będzie pisał inaczej, któż wie, co go zmusiło? Jemu też nie jest lekko.<br>Oczy Ilony duże, ciemne, omroczone rzęsami, spoglądały bez zmrużenia. Gniewało go to. Natarczywe, dociekające spojrzenie.<br>- Tak jak jej kazał ten dureń fotograf - żachnął się upuszczając kartonik na biurko, bo usłyszał na werandzie kroki i głos czokidara, który zapewniał, że sab już od godziny powrócił