na wszelki w niebiosach przypadek,<br>Jako po dwóch Maciejach niepodzielny spadek.<br>Wiem, że cierpisz niekiedy - i ja czasem cierpię.<br>A nuż się nieśmiertelność w niebiosach wyczerpie!<br>Chociaż trwoga to - płonna, lecz myśl niebezwiedna:<br>Pewniejsze dwie wieczności, niźli wieczność - jedna.<br>Dość Ci, Boże, źdźbło małe tego ziela spożyć,<br>By do drugiej wieczności bez uszczerbku dożyć.<br>Kto zasłużył na ziele - niech się nim odświeży.<br>Bogu się nieśmiertelność - nam się Bóg należy.<br>Włącz ten dar, Płaczyboże, do Twych w niebie dziejów<br>I od czasu do czasu wspomnij dwóch Maciejów!'' -<br><br>Wziął Płaczybóg podarek z tym bożym uśmiechem,<br>Co sprawił, że las z większym zieleniał pośpiechem