Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 07.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
schwytany przez Amerykanów, Saddam miał okazję zaprezentować się szerokiej publiczności. W ciemnoszarym garniturze i białej koszuli. Szczupły, schludny, z przystrzyżoną brodą w niczym nie przypominał zarośniętego, wystraszonego obdartusa, którego świat oglądał pół roku temu. Dziennikarze, którym pozwolono obserwować przebieg posiedzenia, mówili, że były dyktator robił wrażenie przygnębionego, ale był o wiele spokojniejszy niż dzień wcześniej, gdy Amerykanie oddawali go w ręce Irakijczyków. Saddam przez pół godziny nieporuszony odpowiadał na pytania. Chwilami był butny i wyzywający. Poinformowany przez sędziego, że ma prawo do obrońcy z urzędu, odparł: - Wszyscy, także Amerykanie, mówią, że mam miliony dolarów w Genewie. Czemuż nie mógłbym pozwolić sobie
schwytany przez Amerykanów, <name type="person">Saddam</> miał okazję zaprezentować się szerokiej publiczności. W ciemnoszarym garniturze i białej koszuli. Szczupły, schludny, z przystrzyżoną brodą w niczym nie przypominał zarośniętego, wystraszonego obdartusa, którego świat oglądał pół roku temu. Dziennikarze, którym pozwolono obserwować przebieg posiedzenia, mówili, że były dyktator robił wrażenie przygnębionego, ale był o wiele spokojniejszy niż dzień wcześniej, gdy Amerykanie oddawali go w ręce Irakijczyków. <name type="person">Saddam</> przez pół godziny nieporuszony odpowiadał na pytania. Chwilami był butny i wyzywający. Poinformowany przez sędziego, że ma prawo do obrońcy z urzędu, odparł: <q><transl>- Wszyscy, także Amerykanie, mówią, że mam miliony dolarów w Genewie. Czemuż nie mógłbym pozwolić sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego