jak rąbek poranku. <br>435<br>To my tworzymy go co dzień na nowo, <br>Więcej szanując to, co rzeczywiste, <br>Niż to, co w nazwie i dźwięku zastygło. <br>I tak, przemocą, światu jest wydarty <br>Albo, za łatwy, wcale nie istnieje. <br>440<br>Żegnaj, minione. Jeszcze wzywa echo. <br>A nam przemawiać brzydko i chropawo. <br><br>Ostatni wiersz epoki był w druku. <br>A jego autor, Władysław Sebyła, <br>Lubił wieczorem wyjąć z szafy skrzypce <br>445<br>Kładąc futerał przy tomach Norwida. <br>Haftki munduru wtedy miał rozpięte <br>(Bo na kolei pracował, na Pradze). <br>W tym swoim wierszu, jakby testamencie, <br>Do Światowida przyrównał ojczyznę. <br>450<br>Zbliża się do niej świst i werbli