co miała najlepszego. I tak prędzej czy później zabiorą, mówiła. Nie bardzo mieliśmy co jeść, ale stół musiał być pięknie nakryty. Chciała, żebyśmy to wszystko znali. Jeśli ja im tego nie pokażę, to skąd będą wiedzieli, jak żyć, tłumaczyła się przed sąsiadkami. Przebieraliśmy się do kolacji. Misza czytał nam swoje wiersze. Chciał zostać pisarzem, chciał opisać nasze życie na Wołyniu. Mama była z niego bardzo dumna. Wychodziła z nami na most, przeglądaliśmy się w Styrze. Most był drewniany, ale wysoki, bo Styr wznosił się i wylewał. Czasem pływaliśmy czółnami po polach.<br><br>Jakie to wszystko ładne! - podziwiali gestapowcy, spisując meble w naszym