Dzięki Wali groby zaczęły przemawiać. Niebawem otoczył Jurka rój imion, nazwisk, nieszczęść, chorób, dopustów bożych, przekleństw losu, wszelakich przypadłości i niepodobieństw, jak choćby ów piorun, który zabił Aloszę-kochanka wraz z koniem na stepie.<br>- Niedawno mówiłaś, że Alosza rzucił nauczycielkę...<br>- Bo i rzucił. A potem piorun go strzelił.<br>- E, nie wierzę.<br>- To nie będę ci więcej opowiadać - obruszyła się Wala.<br>- No, dobra. Niech będzie, że to prawda. Chociaż spytam babuszki... - zwrócił się do starszawej gospodyni, która w kwiecistej chuście siedziała na ławeczce przy zastawionej mogile.<br>- Alosza? Zdrów i cały. Traktorem jeździ - popatrzyła na Walę. - Ty nie słuchaj, co ci ta pleciuga