między ustami a brzegiem miski, jak gdyby nie wiedział, co z tą łyżką począć.<br>- Nie będziesz - sam siebie zapewnił wąsaty typ w brygantynie. - Bo przecie wiesz, że to byłoby całkiem głupio. My nic do ciebie nie mamy, ot, jeszcze jedna zwyczajna robota. Ale my, czujesz, zwykliśmy robotę sobie ułatwiać. Zaczniesz wierzgać i hałasować, to cię ruk-cuk zrobimy potulnym. Tu, na krawędzi tego stołu złamiemy ci rękę. To wypróbowany sposób, po takim zabiegu nawet wiązać pacjenta nie trzeba. Czyś coś mówił, czy mi się zdało?<br>- Nic - Reynevan pokonał opór zmartwiałych warg - nie mówiłem.<br>- To i dobrze. Kończ jedzenie. Do Sterzendorfu kawałek