kobiety, traktując ten stan jako całkiem naturalny, a ona przyzwyczaja się do "białego małżeństwa", bo nie ma innego wyjścia.<br>Seks nie zaprząta myśli sfrustrowanego mężczyzny, a "samolubny gen" jakoś nie dąży do reprodukcji. Stosunki między małżonkami (prócz seksualnych, które w ogóle nie istnieją) układają się źle. Facet jest wciąż rozdrażniony, wini za wszystko swoje otoczenie, głównie zaś żonę. Zaczyna się jej przyglądać, widzi niszczące działanie czasu - coraz mniej urody, za to coraz więcej ciała w postaci fałd w talii, brzucha, którego już nie można wciągnąć (definicja brzucha: brzuch jest tym, czego nie da się wciągnąć), i obwisłych pośladków. Siebie nie postrzega