Typ tekstu: Książka
Autor: Dobroczyński Bartłomiej, Owsiak Jerzy
Tytuł: Orkiestra Klubu Pomocnych Serc czyli: monolog-wodospad Jurka Owsiaka
Rok: 1999
nasz team - Łaszkiewicze, Głodowski, Stanisławski - tworzył wszelkie soboty. Wtedy jeszcze w soboty była szkoła, tylko kończyła się jakoś wcześniej, jak pamiętam, o pierwszej. I w soboty - a miałem już siedemnaście lat - obowiązkowo się szło na plac Zamkowy. Przed placem Zamkowym, przed Miodową, był po lewej stronie sklep, gdzie się kupowało winko. Po dzień dzisiejszy jest. Następnie z tym winkiem się szło za kościół Świętej Anny, który z tyłu miał skarpę. I ona była po prostu wybita kapslami. Tam się kulturalnie siadało i - gadu-gadu, gadu-gadu. Potem, jak się człowiek napił, to przychodziła następna grupa, czasem dochodziło do jakiegoś mordobicia albo
nasz <foreign lang="eng">team</> - <name type="person">Łaszkiewicze</>, <name type="person">Głodowski</>, <name type="person">Stanisławski</> - tworzył wszelkie soboty. Wtedy jeszcze w soboty była szkoła, tylko kończyła się jakoś wcześniej, jak pamiętam, o pierwszej. I w soboty - a miałem już siedemnaście lat - obowiązkowo się szło na plac Zamkowy. Przed placem Zamkowym, przed Miodową, był po lewej stronie sklep, gdzie się kupowało winko. Po dzień dzisiejszy jest. Następnie z tym <orig>winkiem</> się szło za kościół Świętej Anny, który z tyłu miał skarpę. I ona była po prostu wybita kapslami. Tam się kulturalnie siadało i - gadu-gadu, gadu-gadu. Potem, jak się człowiek napił, to przychodziła następna grupa, czasem dochodziło do jakiegoś mordobicia albo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego