że nieurodzaj nie jest w Afryce zjawiskiem nadzwyczajnym, a tradycyjne wspólnoty plemienne mają sposoby, żeby go przetrwać. W Etiopii to żołnierze Mengistu palili pola, bombardowali targi i blokowali drogi, żeby nie można było przewieźć żywności. To dyktator zamienił kryzys w wielką klęskę. I to on - a nie klimat - był głównym winowajcą tego, co poruszeni darczyńcy oglądali w telewizji. <br><br>Zwolennicy akcji Geldofa powtarzają, że dzięki niej udało się uratować dwa miliony ludzi. Pytanie, ilu by ocalało, gdyby nie to, że dary wysyłano w ręce Mengistu, który dzięki temu, że miał czym wyżywić armię, mógł kontynuować masakry? Kontrola ONZ nad operacją rozdzielania darów