bełkot, musiał jednak uważać, żeby się nie wydać z komunizmem, z początku więc tylko fukał grając pod Korbala, co to wszystkich ma za łobuzów. Potem, ale to już po "buncie o naszego kominiarza", kiedy się bliżej poznali, zagrał w otwarte karty.<br>Pewnej soboty - po oliwkach to było i po papierówkach, winówki w sadzie dojrzewały - wpadł do niego Rychlik. Wieczór obaj przegadali, a z rana poszli na spacer po parku i okolicy.<br>Staszek chodził wszędzie ze Szczęsnym, wszystko oglądał i bardzo się dziwił, że takie tu bezludzie. Bo w Dojmach nic nie było prócz siedmiu hektarów sadu i resztek parku. Pałacu, spalonego