rękę z niespodziewaną siłą.<br>- Nie mówiono ci o przeznaczeniu? - zapytała.<br>- Wygodnie spychać wszystko na los.<br>- A ja cię przekonam, że on istnieje. Chodź. Miejże i ty odwagę, bo ja ją mam.<br>Milczał, czuł dla niej tkliwość. Musiała to pojąć, odwróciła się pomału i szła skrajem ciemności przez hall ku schodom wiodącym w głąb domu na piętro.<br>Postąpił za nią krok. Była już po drugiej stronie rozległej sali, gdzie w fotelu, z podkulonymi nogami, drzemał radża. Istvan przypomniał sobie jego przechwałki, wróciła gniewna niechęć. Grace stała już na stopniach, z jedną ręką wspartą na poręczy, przyzywała go. Biała sakiewka, którą miała u