nieduża, machnęła ręką, gdyż wiadomo, że tych pieniędzy nie da się odzyskać. Potem sporządziliśmy portret pamięciowy sprawcy, a właściwie poszukiwania zaczęły się dopiero po tym, jak okazało się, że ów fałszywy mecenas i Władysław R. to dwie różne osoby. A wiadomo, jaka jest procedura przy poszukiwaniu drobnych oszustów. List gończy wisi wprawdzie we wszystkich komisariatach, ale przecież takich listów są dziesiątki i trudno wymagać od policjantów z patroli, by zapamiętali wszystkie twarze poszukiwanych.</><br><q>"Mecenas"</> - vel Władysław R., vel Stanisław D. - ujęty został właściwie przypadkowo. Na ulicy w W. rozpoznany został przez mężczyznę, któremu trzy lata wcześniej wynajął cudze mieszkanie.<br>Wtedy Kazimierz