na to, że to mój problem. No jak mój, to odeszłam - opowiada. - Ale nie upokorzenie jest najgorsze. Ja strasznie tęsknię za Ukrainą. Gdybym się dowiedziała, że mam u siebie pracę, jutro wieczorem byłabym we Lwowie. Ja tu jestem jak roślina wyrwana z ziemi.<br><br><tit>Raj</><br><br>Córeczka Ingi, właścicielki firmy w Warszawie, wita ją od progu: mamo, ja ciebie kochaju, a potem biega po domu klepiąc wierszyk: jedzie traktor tyr, tyr, tyr, a my w mir, a my w mir. Małą od ponad roku wychowuje ukraińska niania. Prowadzi dom, sprząta, gotuje. Mieszkają razem, razem jeżdżą na wakacje do Sopotu.<br>- U większości moich koleżanek