Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
może żywić podobne nadzieje. Żywił je, oczywiście, i przez całą drogę
z Wiednia do Lwowa nie zmrużył oka. W Krakowie, o świcie, kazał przywołać do
wagonu naczelnika stacji i dał mu do wysłania depeszę, w której prosił marszałka
Gołuchowskiego, aby na wieczór zwołał konferencję matadorów sejmowych.
- Drogi panie Albinie - rzekł witając się z Grodzickim na panu polegam całą
duszą. Dla wielu rzeczy nie będę miał teraz głowy, a potrzeba mi prędkiej i
rzetelnej opinii w najważniejszych bieżących sprawach. Niech pan na początek
bierze to.
I wręczył mu plik papierów w zielonej kartonowej teczce. Kiedy indziej ten
dowód zaufania byłby poruszył lojalne urzędnicze
może żywić podobne nadzieje. Żywił je, oczywiście, i przez całą drogę <br>z Wiednia do Lwowa nie zmrużył oka. W Krakowie, o świcie, kazał przywołać do <br>wagonu naczelnika stacji i dał mu do wysłania depeszę, w której prosił marszałka <br>Gołuchowskiego, aby na wieczór zwołał konferencję matadorów sejmowych.<br> - Drogi panie Albinie - rzekł witając się z Grodzickim na panu polegam całą <br>duszą. Dla wielu rzeczy nie będę miał teraz głowy, a potrzeba mi prędkiej i <br>rzetelnej opinii w najważniejszych bieżących sprawach. Niech pan na początek <br>bierze to.<br> I wręczył mu plik papierów w zielonej kartonowej teczce. Kiedy indziej ten <br>dowód zaufania byłby poruszył lojalne urzędnicze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego